W poniedziałek 2 listopada byłem na uroczystościach 100 lecia prowadzenia pomiarów meteorologicznych na Hali Gąsienicowej. Uroczystości odbywały się w budynku Tatrzańskiego Parku Narodowego w Kuźnicach, a racji charakteru stacji pomiarowej na Hali, tudzież zainteresowań jej wieloletniej, już nieżyjącej, kierowniczki pani Mari Kłapowej, śnieg i lawiny były dominującymi tematami. Już podczas pożegnań dostałem od Dyrektora TPN, Pawła Skawińskiego najnowszą książkę opublikowaną przez parkowe wydawnictwo: Lawiny. Poradnik dla narciarzy i turystów.

Tekst w postaci pierwotnej ukazał się w Magazynie Turystyki Górskiej npm 2007/01

Każdy narciarski wyrypiarz stara się zdobyć podstawowe informacje dotyczące problemów powstawania lawin oraz sposobów ich unikania. Przyswajając sobie tą wiedzę, nieuchronnie zadajemy sobie pytanie, dlaczego, pomimo, że wiedza i technika stoją na takim poziomie, co jakiś czas dochodzi do wypadków lawinowych. Można by sobie ten fakt tłumaczyć tym, że wypadkom ulegają ludzie tej wiedzy niemający – niestety często ulegają im też osoby doświadczone. Z jednej strony spowodowane jest to mechaniką pokrywy śnieżnej – nie jest możliwa dokładna ocena jej stabilności na stoku, możemy tylko określać jej prawdopodobieństwa. Z drugiej, i tym tematem chcielibyśmy się zająć, spowodowane jest to sposobem, w jaki działa ludzki mózg. Możemy powiedzieć, że trochę dotkniemy aspektów psychologicznych czy szeroko pojętego „czynnika ludzkiego”.

Czytając opisy detektorów lawinowych od jakiegoś czasu jedną z podstawowych informacji, którą otrzymujemy jest liczba anten wbudowanych w urządzenie. Podświadomie czujemy, a i producenci się tym chwalą, że im więcej anten tym lepiej. Tak jest, ale wybierając detektor, a potem się nim posługując, warto wiedzieć dlaczego komfort pracy detektorem polepsza się wraz z liczbą anten, a także jakie pułapki czekają na kogoś, kto posiada urządzenie o mniejszej ich liczbie.