Tekst w postaci pierwotnej ukazał się w Magazynie Turystyki Górskiej npm 2006/03

Kiedy w zeszłym roku opisywałem ski-tourowe wejście na Wildspitze, artykuł zakończyłem sugestią, że opisywana wycieczka może być znakomitym finałem trawersu Alp Otztalskich. Muszę się przyznać, że napisałem to wtedy nieco na wyrost - wiedziałem, że taka trasa jest możliwa, ale sam jej nie zrealizowałem. Ponieważ, jak mówią Rosjanie: „napiszesz piórem, nie wyrąbiesz siekierą”, sprawa nie dawała mi spokoju. Okazja nadarzyła się sama - zostałem kierownikiem obozu alpejskiego GOPR - od razu wiedziałem, jaką trasę zaproponuję. Muszę jeszcze zdradzić, że sam pomysł wyrypy pochodzi z tak wychwalanego w artykule o Silvretcie przewodnika O’Connora po Alpach Wschodnich. Oczywiście wycieczka, którą właśnie opisuję, jest naszym własnym wariantem, który powstał w oparciu o przewodnikową propozycję, warunki śniegowe, otwarte schroniska oraz własne lenistwo...

 

{gallery}otztal/mapka{/gallery}Wyprawę zaczynamy w miejscowości Obergurgl na końcu doliny. Sama miejscowość jest centrum narciarskim, a jadąc do niej, mijamy jeden z najbardziej znanych austriackich ośrodków - Sölden. Samochody najlepiej zostawić na dużym parkingu na początku miejscowości, znajduje się on przy dolnej stacji kolejki linowej na Festkogel. Jeżeli dotrzemy do Obergurgl po zakończeniu sezonu narciarskiego, miejscowość sprawia wrażenie wymarłej. My przyjechaliśmy na końcu kwietnia. Ponieważ czekaliśmy pół dnia na drugi samochód, zbierający kolegów wzdłuż południowej Polski, udałem się z Jarkiem na kawę do „centrum”. Po długich poszukiwaniach znaleźliśmy czynny bar, którego zawartość składała się z barmana i dwóch chyba na stałe zamieszkujących przybytek autochtonów. Kawa była świetna, natomiast autochtoni podniecali się wycieczką i twierdzili, że mamy dobrą prognozę pogody. Interesowali się też Polską i nartami w naszym kraju. Po jakimś czasie pojawił się kolejny tubylec - obrzucił nas podejrzliwym spojrzeniem, dowiedział się skąd jesteśmy i z satysfakcją zamruczał: „Straciliście waszego papieża!”, po czym zniknął. Uznaliśmy, że czas ruszyć w góry...Obergurgl

Dzień pierwszy

Maszerowanie na nartach zaczynamy w centrum Obergurgl w miejscu, gdzie zbiega się najwięcej wyciągów krzesełkowych. Ruszamy wzdłuż nartostrady prowadzącej do Nederhütte, a następnie staramy się dotrzeć do wylotu dolinki Rotmoostal, gdzie znajduje się nieczynne w tym okresie schronisko Schönwieshütte. Ten ładny budynek ma rewelacyjny taras, na którym można się „przeszpeić” i nieco poopalać. Dalej maszerujemy wyjeżdżoną drogą aż do schroniska Langtalereckhütte, gdzie nocujemy. W trakcie podejścia wrażenie robi widok schroniska Ramolhaus, znajdującego się na przeciwległym brzegu doliny, wysoko na skalnej grani.

Wyjście z Obergurgl

Dzień drugi

Następny dzień to wyprawa na Hochwilde. W oryginalnej propozycji wycieczki ze szczytu tego zjeżdża się do schroniska Hochwildehaus, położonego niedaleko Langtalereckhütte, lecz po drugiej stronie grani opadającej spod Annakogel. Ponieważ jednak schronisko było zamknięte, a informacje o wyposażeniu winterraumu nie zachęcały, zdecydowaliśmy się na powrót do Langtalereckhütte. Taka opcja ma dodatkową zaletę - pozwala na wędrówkę następnego dnia niesamowitym wąwozem do stóp lodowca Gurgler Ferner. Przed podjęciem decyzji, należy jednak dopytać się o możliwość przejścia u gospodarza schroniska.

Trasa przez lodowiec Langtaler Ferner

Startujemy lekkim trawersem, kierując się prawie dokładnie na południowy wschód w głąb doliny Langtal. Po przejściu ok. 3 km wchodzimy na lodowiec Langtaler i po przejściu kolejnych 4 km skręcamy na południowy zachód. Trzymając się prawej strony, wędrujemy w górę. Po dojściu pod grzbiet, zmieniamy kierunek na południowy i podchodzimy pod stromy stok, opadający spod przełęczy leżącej na południe od Annakogel. Stokiem do góry na przełęcz, a następnie dochodzimy pod skały północnej grani Hochwilde. Zgodnie z przewodnikiem, granią, korzystając ze stałej asekuracji, można dotrzeć na północny wierzchołek. Niestety, nas stok spod przełęczy przywitał kompletnie rozmiękłym śniegiem (było już dość późno) i odpuściliśmy sobie podchodzenie na szczyt. W zamian podeszliśmy, trawersując u stóp północno-wschodniej ściany Hochwilde, na przełęcz znajdującą się na północno-wschodniej grani, opadającej spod południowego wierzchołka.

Widok z lodowca na Hochwilde i Annakogeljoch

Powrót do Langtalereckhütte tą samą trasą. Jeżeli zdecydujemy się na nocleg w Hochwildehaus, to od depozytu zjeżdżamy na przełęcz i następnie na północny zachód, trzymając się grzbietu opadającego spod Annakogel. W grzbiecie tym znajduje się szeroka śnieżna przełęcz, którą przekraczamy na północną stronę. Dalej jedziemy wzdłuż prawego brzegu wschodniej części Gurgler Ferner, aż na stokach po prawej stronie napotykamy schronisko Hochwildehaus.

Dzień trzeci

Dzień trzeci to przejście do doliny Niedertal. Startujemy ze schroniska i zjeżdżamy w dół do potoku, do wylotu widocznego wąwozu. Zagłębiamy się w niego - wąwóz jest początkowo dość szeroki, ale jego końcówka, tuż przed początkiem lodowca, to jar, miejscami o szerokości 3-4 metrów.

W wąwozie

Sam początek lodowca Gurgler jest w tym miejscu znakomicie zdefiniowany - cały lodowiec skupia się w jednym punkcie, z którego wypływa gdzieś dołem potok. Wejście na niego może wymagać użycia technik asekuracyjnych. Lodowcem maszerujemy na południe, dopóki nie znajdziemy się na wysokości schroniska Hochwildehaus (w to miejsce docieramy później, jeśli zdecydujemy się na nocleg w tym schronisku). Podchodzimy jeszcze kawałek, aż po prawej stronie otworzy się widok na lodowiec Kleinleitenferner. Tym lodowcem będziemy podchodzić aż na przełęcz Schalfjoch. Problemem może być dostanie się na lodowiec. Jego obryw jest dość stromy i narażony na lawiny lodowe. Można próbować wydostać się w osi żlebów po północnej stronie obrywu lub skorzystać z trawersu wyprowadzającego powyżej dolnego progu, a zaczynającego się kilkaset metrów poniżej (na północ). Wybór trasy zależy od warunków śniegowych, a i sposób jej pokonania może być różny. Trawersem najczęściej możemy poruszać się na nartach, natomiast pokonanie progu na wprost najczęściej wymaga załadowania nart na grzbiet, a czasem konieczna może okazać się asekuracja. Po wyjściu nad próg, wędrujemy zakosami, początkowo prawie dokładnie do góry (w kierunku na Schalfkogel), a następnie na południowy zachód na przełęcz Schalfjoch, znajdującą się na południe od szczytu.

Podejście na Schalfjoch

Na przełęczy, o ile czas pozwoli, robimy ski-depo i szczyt Schalfkogel osiągamy śnieżną granią. Z przełęczy schodzimy pieszo lub zjeżdżamy na nartach z asekuracją. Pomimo, że sam początek wygląda zachęcająco, to niżej stok gwałtownie się przełamuje i zamienia się w skaliste urwisko. Przy normalnych warunkach śniegowych, śnieg w dół schodzi wąskimi (węższymi niż narty) pasmami. Tylko w czasie wyjątkowo śnieżnych zim zjazd jest w miarę bezproblemowy do pokonania na deskach. Po pokonaniu progu zjeżdżamy lodowcem Nördlicher Schallferner, kierując się na zachód, trzymając nieco po prawej stronie, zjazd kontynuujemy poprzez dolny fragment Schallferner, a niżej doliną potoku Schalfbach. Z trasy zjazdu widoczne jest położone na przeciwległym brzegu schronisko Martin Bush Hütte. Schronisko znajduje się nad potokiem Niederjochbach, niedaleko miejsca, gdzie łączy się on z główną doliną. Niestety, podczas naszej wędrówki ostatni kilometr zjazdu i podejście musieliśmy pokonać z nartami na plecach - zabrakło śniegu. Do schroniska można podchodzić z obu stron potoku Niederjochbach, jednak sensowniejsze wydaje się podejście stokiem po jego południowej stronie. Po przejściu nad próg, schronisko jest już na wyciągnięcie ręki, niestety, oddziela nas od niego głęboki jar. Możemy go sforsować niedaleko schroniska (jakieś 300 metrów w górę potoku), lecz wymaga to pokonania wąwozu i podejścia dość stromą ścianką. Bezpieczniej jest wejść nieco głębiej w dolinę i przedostać się na drugą stronę mostkiem.

Zejście, a potem podejście do Martin-Bush Hutte


Dzień czwarty

Kolejny dzień zaprowadzi nas do małego schroniska Hochjoch Hospiz, a po drodze powinniśmy zdobyć Similaun - jeden z piękniejszych szczytów rejonu oraz odwiedzić miejsce, w którym znaleziono Otziego. Od schroniska ruszamy wzdłuż doliny potoku Niederjochbach. Nią maszerujemy aż do ewidentnego rozszerzenia - dochodzimy do stóp lodowca Niederjochferner. W tym miejscu musimy się zdecydować, czy udajemy się na przełęcz Hauslabjoch i dalej do Hochjoch Hospiz, czy próbujemy zdobyć Similaun. Gdy decydujemy się na zdobycie szczytu, ruszamy lekko w lewo, na południowy wschód coraz bardziej stromymi stokami, opadającymi spod Similaun. Na wysokości ok. 3200 m osiągamy jego północną grań, tam zostawiając narty. Samo dojście na szczyt może wymagać asekuracji. Wróciwszy do nart, zjeżdżamy na północny zachód do schroniska Similaun, skąd trawersujemy początkowo na północ, a potem północny zachód, osiągając lodowiec opadający spod Hauslabjoch. Jeśli zdecydujemy się iść bezpośrednio na przełęcz, kierujemy się w górę na południowy zachód. Grań powinniśmy osiągnąć w okolicach pomnika (kamienny kopiec) upamiętniającego znalezienie tam „człowieka lodu” - Otziego. Otzi to znaleziony w 1991 roku zmumifikowany wędrowiec, który przekraczał główny grzbiet Alp 3300 lat przed Chrystusem.

Pomnik w miejcu gdzie znaleziono Otziego

Niedaleko pomnika, prawie dokładnie na północ od niego, znajduje się przełęcz Hauslabjoch. Z niej zjeżdżamy na północ lodowcem Hochjochferner, poniżej niego skręcając nieco na północny zachód, aż dotrzemy do potoku. Jedziemy kawałek wzdłuż jego biegu, wypatrując mostku. W tym miejscu musimy przedostać się na drugą stronę. Gdybyśmy za bardzo zapędzili się na jego wschodnim brzegu, nie będziemy mogli przedostać się na drugą stronę - brzegi potoku stają się za strome. Po przejściu na drugi brzeg, zjeżdżamy w kierunku miejsca połączenia się z doliną Rofental. Od jakiegoś czasu na zboczach opadających spod Guslarspitze widoczne jest schronisko Hochjoch Hospiz. W miejscu połączenia się potoków znajduje się dość charakterystyczny „zakręcający” most - po nim przedostajemy się na stok opadający spod schroniska. W zimie przejście przez most wypełniony powyżej barierek śniegiem może być niezłym przeżyciem. Od mostu idziemy na wprost (pomijając zakosy) do budynku. Oczywiście przy naszym pechu podejście odbywało się bez śniegu... Nagrodą była miła atmosfera w schronisku, a szczególnie pracująca w nim urocza Słowaczka...

Dzień piąty

Startujemy w kierunku północno-zachodnim, starając się podążać wzdłuż przebiegu szlaku letniego. Na mapach i drogowskazach jest oznaczony jako Delorettaweg. Chatar z Hochjoch Hospitz podpowiedział nam, by zwrócić uwagę na trójnóg do pomiarów atmosferycznych i paręset metrów dalej zejść w dolinę, prawie do stóp lodowca Kesselwandferner. Gdy nie ma śniegu, miejsce to oznaczone jest kopczykiem, w zimie stok prowadzący do stóp lodowca jest ewidentny. Na lodowiec wychodzimy, omijając jego obrywy - w sezonie 2005 najlepsza droga wiodła po prawej stronie. Po wyjściu na główną część lodowca nadal podążamy w kierunku północno-zachodnim. W czasie mgły dobrze jest posługiwać się kompasem lub GPS, bo lodowiec jest w tym miejscu rozległy, płaski i pozbawiony charakterystycznych formacji. Gdy pogoda dopisuje, można po lewej stronie zobaczyć schronisko Brandenburger Hutte (zimą zamknięte, czynnywinterraum) położone na grzbiecie ograniczającym górną część lodowca od zachodniej strony.

Widok na Weisskugel, Kesselwandferner i widoczne na grani Branderburger Hutte

Minąwszy schronisko, skręcamy na północny wschód, na przełęcz Obere Guslarjoch. Tam możemy zostawić plecaki i "na lekko" udać się na pobliski szczyt Fluchtkogel. Z wierzchołka warto obejrzeć trasę na dzień następny i czekający nas za chwilę zjazd do Vernagthütte. Samego schroniska nie widać, natomiast warto wytropić wizualnie prowadzącą do niego rynnę. Ze szczytu rozpościera się widok na przestrzenie lodowca Kesselwandferner z zawieszonym nad nim schroniskiem Branderburger Haus, a na południowo-zachodnich krańcach widocznego ciągu lodowców Kesselwandferner i Gepatsch Ferner góruje Weisskugel, jeden z ciekawszych ski-alpinistycznie szczytów rejonu. Z wierzchołka zjeżdżamy na przełęcz i dalej przez północną część Guslarferner. Staramy się trafić na wylot rynny, o której wspominałem - znajduje się on nieco poniżej następnego meteorologicznego trójnoga. Jadąc w dół, warto trawersować zbocza Hintergraslspitze w jego kierunku, by znaleźć się jak najwyżej. Rynną zjeżdżamy prawie pod drzwi schroniska.

Dzień szósty

Ostatni dzień bojowy to wejście na Wildspitze - drugi szczyt Austrii. Od schroniska Vernagthütte wędrujemy na północny zachód, trzymając się kolejnej terenowej rynny. Kiedy dotrzemy na szerokie wypłaszczenie - początek lodowca Grosse Vernagtferner - musimy skręcić w prawo, na północny wchód tak, by po prawej stronie minąć grań wcinającą się w lodowiec. Poruszamy się teraz kotłem, który owa grań ogranicza od zachodu, a znajdującym się poniżej Hinterer Brochkogel. Po dojściu prawie pod jego zbocza, skręcamy ostro w lewo, kierując się na widoczną przełęcz Brochkogeljoch, na którą wychodzimy.

Hintere Brochkogel i Wildspitze od południa

Z przełęczy trawersujemy Hintere Brochkogel po północnej stronie, docierając do klasycznej drogi na Wildspitze, prowadzącej z Mittelbergjoch. Przełęcz Mittelbergjoch powinna być widoczna - jest dość charakterystyczna, widać na niej wyciągi narciarskie z ośrodka narciarskiego Pitztal. Wędrówkę kontynuujemy początkowo na wschód, potem na południowy wschód, a w końcu na południe, kierując się do kotła poniżej Wildspitze. Naszym celem jest południowo-zachodnia grań, nieco poniżej skał szczytowych. Najczęściej w miejscu, gdzie zaczyna się „stawiać”, organizujemy ski-depo, w czasie dobrych warunków śniegowych można dojść pod same skały szczytowe. W przypadku cięższych warunków lub słabszej grupy, samo wejście na szczyt można pokonać z asekuracją. Z wierzchołka zjeżdżamy drogą podejścia aż do stóp Hinterer Brochkogel. Tam mamy parę możliwości. Możemy zjechać na przełęcz Mittelbergjoch (ostatnie kilkadziesiąt metrów należy podejść) i stamtąd udać się przez centrum narciarskie Pitztal do schroniska Braunsweiger Hütte, skąd po noclegu, przez Pollesjoch i dolinę Pollestal zjechać do Huben. Taki jest zresztą oryginalny plan wycieczki. My zrezygnowaliśmy z niego ze względu na nieczynne schronisko Braunschweiger Hütte. Drugą alternatywą jest zjazd do Mittelbergu, np. w sposób opisany w artykule o Wildspitze („n.p.m.” nr /2005). Niestety, ze względu na konfigurację dolin powrót do samochodu to kilkadziesiąt kilometrów. Można też z Braunsweiger Hütte, przechodząc przez Rettenbach, zjechać do Sölden. My wybraliśmy powrót do schroniska Vernagthütte, nocleg i następnego dnia zjazd doliną Rofental do Vent. Powrót do schroniska można sobie urozmaicić, wybierając ciekawsze warianty poniżej lodowca Grosse Vernagtferner. Należy tylko pamiętać, gdzie jest schronisko, by nie podchodzić znów zbyt wiele pod górę.

Vernagthutte z drogi do Vent

Kończący naszą trasę zjazd do Vent jest bezproblemowy - należy cały czas trzymać się lewych zboczy doliny, początkowo potoku Vernagtbach, a potem głównej Rofental. Zresztą z miejsca, gdzie doliny się łączą, nasz cel jest już widoczny. Z Vent do głównej drogi możemy dostać się autobusem z centrum wioski lub próbować łapać stopa. Nasi umyślni (udający się po samochody) mieli szczęście - w Vent spotkali zapoznanych w schronisku Francuzów, którzy nadkładając drogi podwieźli ich aż do Obergurgl. Smaczku dodaje fakt, że Francuzów poznaliśmy, gdy dzień wcześniej nasz kolega próbował wytropić kto mu świsnął klapki. Wytropił Francuza...

Zejście do Vent


INFORMACJE PRAKTYCZNE

Przewodniki i mapy

  • Bill O’Connor, „Alpine Ski Mountaineering”, tom 2: „Central and Eastern Alps”;
  • DAV Alpenvereinskarte „Ötztaler Alpen, Gurgl”, nr 30/1 (wersja zimowa - Skirouten), 1:25 000;
  • DAV Alpenvereinskarte „Ötztaler Alpen, Weisskugel”, nr 30/2 (wersja zimowa - Skirouten), 1:25 000;
  • DAV Alpenvereinskarte „Ötztaler Alpen, Sölden”, nr 30/5 , 1:25 000;
  • DAV Alpenvereinskarte „Ötztaler Alpen, Wildspitze”, nr 30/6 (wersja zimowa - Skirouten), 1:25 000;
  • Kompass „Inneres Ötztal”, nr 042, 1:25000 (dostępna w Polsce, gorsza od powyższych).

 

Wyposażenie:

Typowe wyposażenie na wędrówkę narciarską. Ze względu na lodowce oraz potrzebę asekuracji w niektórych miejscach - typowy sprzęt asekuracyjny na lodowce.

Możliwe jest pokonanie całej trasy "na lekko", korzystając z noclegów i wyżywienia w schroniskach. Dla członków organizacji alpejskich koszt noclegu ze śniadaniem i obiadokolacją wynosi 30-35 EUR.

 

Schroniska

  • Langtalereckhütte +43 664 5268655
  • Hochwilde Hütte +43 664 4245824
  • Martin Bush Hütte +43 5254 8130
  • Hochjoch Hospitz +43 664 5402574
  • Vernagthütte +43 664 1412119
  • Braunschweiger Hütte +43 664 5353722

 

Dodatkowe informacje na temat schronisk można uzyskać na stronach OeAV pod adresem www.alpenverein.at/portal/Huetten/huetten/index.php

Galeria zdjęć z wyjazdu w kwietniu 2005

Zdjęcia z wyjazdu mozna zobaczyć w galerii "Alpy:Otztal"